niedziela, 30 grudnia 2012

Rozdział 8 cz. II

*Oczami Demi* *Tydzień później*

Dziś wychodzę ze szpitala. Tak się z tego cieszę. Jestem ubrana tak. Mam już dosyć leżenia na tym niewygodnym łóżku. Zrobili mi jeszcze jakieś badania i stwierdzili, że mogę jechać do domu, ale pod warunkiem, że będę się oszczędzać. Jasne. Po trzech tygodniach leżenia w szpitalu pierwsze co zrobię to pójdę pobiegać.
A co do mnie i Harrego. Układa nam się świetnie. Harry traktuje mnie jak księżniczkę. Denerwuje mnie to czasem bo nie mogę nawet sama wyjść do łazienki, a kiedy jestem w środku Hazz czekam na mnie pod drzwiami. Troszczy się o mnie i bardzo to doceniam, ale czasem troszkę przesadza. No, ale przynajmniej wiem, że mu zależy. Moje rozmyślania przerwał głos mojego chłopaka.
-Hej słońce.- powiedział całując mnie.
-Hej.- powiedziałam trochę smutna.
-Co jest? Powinnaś się cieszyć, że wracasz do domu.- powiedział i posłał mi uśmiech.
-Cieszę się, ale... przecież wiesz, że jutro muszę wracać do Doncaster.- powiedziałam.
Mimo tego, że niedługo się rozstaniemy on się uśmiechał. To było podejrzane. Ja tu się martwię, że nasz związek nie przetrwa, a on się śmieje. Wiedziałam, że coś kombinuje, ale nie miałam siły z nim o tym rozmawiać. Hazza wziął moją torbę, chociaż kłóciłam się z nim, że mogę ją donieść do auta. Zrezygnowana udałam się do samochodu.

*Oczami Harrego*

Mam dla Dems niespodziankę. Narazie nie chcę jej nic mówić. Poczekam z tym do chwili kiedy już będziemy w domu. Razem z chłopakami jej powiemy. Póki co moja głowa jest zajęta przez coś zupełnie innego. Więc szykuje idealną randkę. Odbędzie się ona jutro. 
Chłopcy mi pomagają, bo wszystko musi wyjść idealnie.Louis opowiedział mi trochę o tym jakie randki lubi Demi. Chciałem przygotować romantyczną kolację, ale Louis powiedział, że Demi nie lubi takich oklepanych pomysłów. Muszę być oryginalny. Już nawet wymyśliłem gdzie ją zabiorę. Ale o tym potem. Dojechaliśmy do domu. Wystrzeliłem z samochodu jak strzała, żeby otworzyć drzwi mojej dziewczynie. Tak długo na to czekałem, że teraz obiecałem sobie, że będę ją traktował jak księżniczkę i nigdy jej nie skrzywdzę. Otworzyłem jej drzwi.
-Dziękuję, ale nie musiałeś.- powiedziała i posłała mi uśmiech.
-Musiałem.- powiedziałem.- Bo cię kocham.- pocałowałem ją.
Ona tylko posłała mi uśmiech i szepnęła ciche 'Ja ciebie też' i pocałowała mój policzek. Weszliśmy do środka. Tam były przygotowane transparenty z napisem 'Witaj w domu Demi',
kolorowe balony oraz różne słodkości.Kiedy Dems to zobaczyła na jej twarzy od razu zagościł uśmiech. Przytuliła każdego po kolei. Kiedy doszła do mnie, wtuliła się we mnie, a potem złożyła słodki pocałunek na moich ustach. Nawet chłopcy powstrzymali swoje głupie komentarze. W końcu się od siebie odkleiliśmy.
-Demi, może pójdziesz się położyć? Lekarz powiedział, że nie możesz się przemęczać.- powiedziałem.

*Oczami Demi*

-Nie dzięki, wiesz chyba pójdę na spacer.- powiedziałam i ruszyłam w stronę drzwi.
-Ale nie możesz się nadwyrężać.- powiedział Hazz.- Poza tym musisz odpoczywać.
-Harry mam odpoczywać po trzech tygodniach leżenia w łóżku?- spytałam trochę poddenerwowana.
-Demi.- powiedział i złapał mnie za rękę.- Nie o to chodzi.
-Więc o co? Zachowujesz się jakbym była jakąś porcelanową laleczką.- powiedziałam.
-Bo się o ciebie martwię.- powiedział.
-Harry do cholery co mi się może stać na spacerze?- krzyknęłam.
-Zdziwiłabyś się.- powiedział.
-Daj mi spokój.- powiedziałam i po prostu wyszłam.
Miałam dość. Ja rozumiem, że on się martwi, ale on mi mówi co ja mam robić. Może dla niego najlepiej by było jakbym całe życie leżała w łóżku i nic nie robiła. Ehh. Udałam się w stronę parku. Świetnie. Dziś jest mój ostatni dzień w Londynie, a ja spędzam do na kłótni z chłopakiem i samotnie w parku. Po prostu extra. Kiedy już znalazłam się w parku, usiadłam na ławce. Podciągnęłam nogi pod brodę i zaczęłam płakać. Ehh. Ostatnio coraz częściej to robię. Siedziałam na tej ławce... sama nie wiem ile, ale zaczęło się robić ciemno. Mimo to nie chciało mi się wracać do domu. Postanowiłam się jeszcze gdzieś przejść. Sprawdziłam jeszcze tylko godzinę. Hmm 21:26. Odpuściłam sobie spacer i powoli zaczęłam się kierować w stronę domu. Kiedy już byłam pod drzwiami, zawahałam się. A co jeśli Harry nie będzie chciał ze mną gadać. Powili nacisnęłam dzwonek do drzwi. W przeciągu dosłownie sekundy w drzwiach pojawił się Harry. Widać, że płakał. Po mnie z resztą też było to widać, na twarzy miałam rozmazany tusz. Kiedy mnie zobaczył, wziął mnie na ręce, zakręcił mną i wreszcie wniósł do domu.
-Tak się martwiłem, przepraszam to moja wina, powinienem iść z tobą, przepraszam, tak bardzo cię kocham nie wybaczył bym sobie gdyby coś ci się...- nie dokończył bo go pocałowałam.
-Przepraszam, nie powinnam krzyczeć.- powiedziałam i go przytuliłam.
-Nie prawda. Może miałaś rację. Chciałbym mieć się cały czas przy sobie.- powiedział Hazz.
-Nie rozmawiajmy już o tym.- powiedziałam i pocałowałam go w policzek.- Jestem zmęczona.
-Ja też.- powiedział.- Demi... bo ja chciałem się zapytać... bo oglądaliśmy z chłopakami taki horror... i ja... boję się spać sam.- powiedział i spuścił głowę.
-Hah, jasne, że możesz ze mną spać.- powiedziałam.- Ale masz być grzeczny.
-Jasne.- powiedział uśmiechnięty.
Poszliśmy do mojego pokoju. Harry poszedł do łazienki się umyć, a ja poszłam po nim. Kiedy wróciłam Hazz leżał na moim łóżku w samych bokserkach. Uśmiechnęłam się do niego i położyłam się do łózka.
-Demi, mam dla ciebie niespodziankę.- powiedział Hazza.
-Jaką?- spytałam.
-A więc...


_________________________________________________________________
siemaa xD
co słychać.?
Jak wam się podoba rozdział?
jesteście ciekawi jaka to będzie niespodzianka?
przepraszam, że rozdział taki krótki, ale pisany na szybko bo zaraz jadę na zakupy;/
więc z góry przepraszam za błedy. ;P
***
no i jak tam plany na sylwestra? xD
pozdrawiam ;**

sobota, 29 grudnia 2012

Rozdział 7 cz. II

Witam. Na początek chciałabym zapytać jak podoba wam się nowy wygląd bloga? ; >
PS. Jeszcze jak macie jakieś sugestie co do piosenek. Możecie pisać w komentarzu tytuł piosenki, której chciałybyście, aby znalazła się na blogu xx.


*Dwa tygodnie później* *Oczami Harrego*

Demi nadal się nie obudziła. Ale ja wierzę, że niedługo się obudzi. Czuję to. Ostatnio nawet mi się śniła. Już niedługo otworzy swoje piękne oczka. Od dwóch tygodni praktycznie mieszkam w szpitalu. Chłopcy chcą żebym pojechał do domu, przespał się, odpoczął, ale ja muszę być przy Demetrii. Ona w każdej chwili może się obudzić. A co do Taylor... Paul dogadał się z menagerem The Wanted i teraz Nathan będzie 'chodził' z Tay. Bardzo się z tego cieszę. Może w końcu będzie normalnie? Po raz kolejny spojrzałem na twarz mojej ukochanej. Tak bym chciał żeby się już obudziła. Westchnąłem cicho i spojrzałem na swój telefon. ! nieodebrane od Louisa. Chciałem oddzwonić, ale Lou razem z resztą wparowali do sali.
-Harry.- zaczął Liam.- Może byś pojechał do domu, odpoczął trochę. Przespał byś się, zjadł coś, wykąpał. Poczujesz się o wiele lepiej, a do tego czasu my tu posiedzimy.- powiedział.
-Nie ma mowy.- powiedziałem.- Poza tym czuję się świetnie. Ta kanapa jest wygodniejsza niż wam się zdaje.
-Harry daj spokój. Demi nie chciałaby żebyś tu siedział dzień i noc i zapuszczał tu korzenie.- powiedział Zayn.
-Chciałaby żebym przy niej był.- powiedziałem i dalej stawiałem na swoim.
-Harry jesteś. Cały czas. Jedź do domu. Odpoczniesz i przyjedziesz jutro. Ja zostanę z nią na noc.- powiedział Lou.
-No nie wiem.- powiedziałem niezbyt przekonany tym pomysłem.
-Harry.- powiedział Louis kładąc mi rękę na ramieniu.- Wszyscy to przeżywamy. Ale nie możesz tu ciągle siedzieć. Jesteś wykończony. Siedzisz tu od dwóch tygodni, praktycznie nic nie jesz. Przecież nic się nie stanie jak pojedziesz do domu na kilka godzin.- dokończył.
-No. Dobrze.- powiedziałem niepewnie.
-Okej, Liam zawieź go.- powiedział Niall.
Liam zawiózł mnie do domu. Nie byłem do końca przekonany co do tego pomysłu. Demi trzeba się odpowiednio zająć. Codziennie śpiewam jej różne piosenki, mówię do niej. Wierzę, że to pomoże jej obudzić się z tej śpiączki. Obiecałem sobie nawet, że jak się już obudzi to porozmawiam z jej rodzicami o jej przeprowadzce. Chcę ją mieć przy sobie. Po 20 minutach dojechaliśmy do domu. Od razu poszedłem do siebie, położyłem się na łóżku i momentalnie zasnąłem.

*Następnego dnia*

Obudziłem się. Czułem się świetnie. Wyspałem się. Potem poszedłem wziąć prysznic. Zjadłem jakieś śniadanie i od razu pojechałem do szpitala. Po drodze pojechałem jeszcze po kolorowe balony, jakieś słodycze. Kiedy przejeżdżałem obok sklepu z zabawkami, w oczy rzucił mi się wielki miś. Nie mogłem się powstrzymać. Kupiłem go i jeszcze kilka innych małych drobiazgów. Kiedy już dojechałem zobaczyłem chłopaków. Byli dziwnie szczęśliwi. Podszedłem do Lou i zapytałem o co chodzi.
-Demi się obudziła.- powiedział.
-Cco? Ale jak to? Mieliście do mnie zadzwonić kiedy tylko się obudzi.- powiedziałem trochę zły, ale i zarazem szczęśliwy.
-Tak, ale obudziła się dosłownie przed chwilą.- powiedział Lou i mnie przytulił.- Idź, pogadaj z nią.
Niepewnie wszedłem do sali. Demi odwróciła się w stronę drzwi. Kiedy mnie zobaczyła z jej twarzy zniknął uśmiech i pojawił się na niej smutek. Nie wiedziałem jak odebrać taki sygnał, ale postanowiłem jednak podejść do niej i pogadać.
-Hej.- powiedziałem niepewnie.- Proszę to dla ciebie.- pokazałem jej koszyk ze słodyczami i misia.
-Nie trzeba było.- powiedziała oschle i odwróciła głowę w drugą stronę.
-Czemu jesteś smutna? Powinnaś się cieszyć, w końcu się obudziłaś.- powiedziałem i posłałem jej uśmiech.
-Dlaczego nie powiedziałeś mi, że jesteś z Taylor?- spytała.
-Bo nie jestem z Taylor. I nigdy nie byłem. To była ustawka. Miałem z nią być, żeby jej płyta się sprzedała. W rzeczywistości kocham kogoś zupełnie innego.- powiedziałem i przybliżyłem się do niej.- Ten ktoś ma piękny uśmiech, śliczne oczy, cudowną osobowość. Czasem wątpi w samą siebie, ale nigdy się nie poddaje.- powiedziałem.
-Kto to?- spytała pozwalając samotnej łzy spłynąć po jej bladym policzku.
-Ty.- powiedziałem.- Nie wiem tylko co ty czujesz do mnie.- powiedziałem.
Na jej twarzy momentalnie zagościł uśmiech.
-Demetrio Devonne Lovato, czy zostaniesz moją dziewczyną?- spytałem.
Ona już całkiem się rozkleiła. Pokiwała tylko głową na tak, a ja złożyłem na jej ustach pocałunek. Dems wtuliła się we mnie jeszcze bardziej.
-Kocham cię.- szepnąłem.
-Ja Ciebie też.- odpowiedziała cichutko...


__________________________________________________________________________

Siemaaa xD
No i proszę bardzo są razem.
Szczęśliwi?? ;P
Pozdrawiam ;***

piątek, 28 grudnia 2012

Rozdział 6 cz. II

-Co z nią?- od razu zapytał Lou, który dosłownie rzucił się na lekarza.
-Przykro nam....
-Ale... Ona żyje prawda?- spytał Liam.
Lou nie był w stanie nic powiedzieć po prostu rozpłakał się jak małe dziecko. Ja z resztą też. Przed oczami zobaczyłem ciemność...
Obudziłem się. Obok mojego łózka siedział Liam i Zayn. Mieli oczy podpuchnięte od płaczu.
-Harry wszystko dobrze?- spytał Li kiedy zobaczył, że się obudziłem.
-Co z Demi?!- krzyknąłem.
-Spokojnie. Udało się ją uratować. Na razie jest w śpiączce.- powiedział Zayn.
Ulżyło mi. Czyli ona żyje. Tak się z tego cieszę. Wstałem i podbiegłem pod salę, w której znajdowała się Dems. Zobaczyłem w środku Loui'ego, więc również wszedłem do sali. Usiadłem koło niego na krześle i przytuliłem.
-Wszystko będzie dobrze.- powiedziałem.
-Dlaczego ona zawsze musi mieć pod górkę? Dlaczego chociaż raz w życiu nie może być szczęśliwa? Co ona takiego zrobiła. Zawsze była grzeczna, dobrze się uczyła. Ma dopiero 16 lat a przeszła więcej niż niejeden dorosły. Czemu ona musi przez to przechodzić? Dlaczego?!- powiedział Lou.
-Louis spokojnie. Będzie dobrze zobaczysz. Demi niedługo się obudzi, wyjdzie, ze szpitala i będzie szczęśliwa.- powiedziałem.
-Obiecujesz?- zapytał.
-Obiecuję.- powiedziałem.- A teraz jedź do domu, zjedz coś, odpocznij.- powiedziałem.
-Nie mogę, muszę być przy niej.- powiedział ściskając jej dłoń.
-Ja z nią jestem.- powiedziałem.
Louis nie chciał się zgodzić, ale po wielu namowach wreszcie pojechał do domu. Ja złapałem za rękę moją ukochaną i zacząłem jej śpiewać różne piosenki. Postanowiłem iść do lekarza i spytać kiedy się wybudzi.
On stwierdził, że nie wie i to zależy tylko od niej. No cóż. Wróciłem do sali. Położyłem się na kanapie obok łóżka Demi i zasnąłem.

*Oczami Liama*

Zagoniłem wszystkich do domu. No prawie wszystkich. Harry zasnął na kanapie w sali Demi. Postanowiłem go nie budzić.Próbowałem wyjść ze szpitala, ale coś mi przeszkodziło. Chodzi konkretnie o paparazzi. Skąd oni do cholery wiedzieli, że jesteśmy w szpitalu. Po chwili jednak poznałem odpowiedź. Taylor. Napisała na tt, że tu jesteśmy. A teraz jeszcze tu przyjechała. Fotoreporterów nie wpuszczono do środka, ale ją tak.
-Ee co ty tu robisz?- spytałem.
-Jak to co? Przyjechałam po mojego chłopaka.- powiedziała.
-Eee to chyba raczej niemożliwe.- powiedziałem.
-Dlaczego?- spytała.
-Nie ma go tu.- skłamałem.- Pojechał do domu.
-Ohh. No nic pojadę po niego do domu.- powiedziała, zachichotała i odeszła.
Odetchnąłem z ulgą. Po chwili jednak postanowiłem zadzwonić do chłopaków i uprzedzić ich o wizycie Swift. Powiedziałem im, żeby nie mówili jej, że Hazz jest w szpitalu. Wiem, że prędko go nie odciągnę od Demi...

*Oczami Zayna*

Usłyszałem pukanie do drzwi. Ehh cóż, najwyraźniej Taylor najnowszy przerósł cud techniki zwany dzwonkiem. Poszedłem otworzyć.
-Ja do Harrego.- powiedziała prosto z mostu.
-Ee Harrego nie ma.- powiedziałem.
-Ale Liam powiedział, że jest w domu.- powiedziała tupiąc nogą. Boże widzisz to i nie grzmisz. Chociaż w sumie to grzmi, ale plastik nie przewodzi prądu...
-Ale Harry wyszedł jakieś 10 minut temu.- powiedziałem i nagle do głowy wpadł mi genialny pomysł.- Poszedł do tego lasu na drugim końcu miasta. Wiesz musiał odpocząć.- powiedziałem.
-Okej.- powiedziała i udała się we wskazanym kierunku. Ona jest taka głupi czy tylko udaje? Whatever.
Po jakichś 20 minutach do domu przyjechał Li. Nie zdziwiło mnie to, że przyjechał sam. Zdaje sobie sprawę jak ciężko będzie namówić Harrego by chociaż na chwilę pojechał do domu.

*Oczami Harrego*

Obudziłem się w środku nocy. Miałem okropny koszmar, który okazał się rzeczywistością. Moja ukochana walczy o życie. Usiadłem na krześle obok jej łóżka. Złapałem ją za rękę.
-Demi skarbie, proszę cię obudź się. Nie rób mi tego błagam. Lekarze mówią, że możesz nie przeżyć, ale ja im nie wierzę. Jesteś silna i wiem, że dasz sobie radę. Tyle przeszłaś w życiu, wiem że tym razem też się nie poddasz. Wierzę w ciebie i... i kocham cię. Wiem jestem idiotą, że pozwoliłem ci wtedy wyjechać, ale idiotą, który ci kocha. Kocha i oddałby za ciebie życie. Błagam cię obudź się... dla mnie i dla chłopaków. Potrzebuję cię.- powiedziałem a po moich policzkach poleciały łzy.- Kocham cię- szepnąłem i delikatnie dotknąłem jej wargi swoimi. Miałem nadzieję, że obudzi się i odwzajemni pocałunek, ale tak się nie stało. Dems nadal leżała nieruchomo na łóżku. Postanowiłem jej coś zaśpiewać.

Don’t try to make me stay or ask if I’m okay
I don’t have the answer
Don’t make me stay the night or ask if I’m alright
I don’t have the answer

Heartache doesn’t last forever
I’ll say I’m fine
Midnight ain’t no time for laughing
When you say goodbye

It makes your lips so kissable
And your kiss unmissable
Your fingertips so touchable
And your eyes, Irresistible
I’ve tried to ask myself,
Should I see someone else?
I wish I knew the answer

But I know if I go now
If I leave and I’m on my own tonight,
I’ll never know the answer

Midnight doesn’t last forever
Dark turns to light
Heartache flips my world around,
I’m falling down, down, down that’s why

I find your lips so kissable
And your kiss unmissable
Your fingertips so touchable

And your eyes,
Irresistible
Irresistible (Irresistible)
Irresistible (Irresistible)
Irresistible (Irresistible)
Irresistible

Harry:
It’s in your lips and in your kiss
It’s in your touch and your fingertips
And it’s in all the things and other things,
That make you who you are
And your eyes irresistible

It makes your lips so kissable
And your kiss unmissable

Your fingertips so touchable

And your eyes,
your eyes, your eyes, your eyes, your eyes,
your eyes

Irresistible 


Kiedy skończyłem spojrzałem na nią. Wyglądała tak słodko kiedy spała. Tak ona tylko spała. Niedługo się obudzi, popatrzy na mnie swoimi zniewalającymi oczami, przytuli mnie. Będzie dobrze. Musi być...
______________________________________________________________
Sieeeemanko. xD
Oto kolejny rozdział ;*
który dedykuję dwóm wspaniałym dziewczynom Demi Lovato i Marta K. xd
Postanowiłam nie kończyć opowiadania.
PS. Piosenka, którą śpiewa Hazza to 1D- Irresistible. Zakochałam się w niej po prostu.
Pozdrawiam.
<3

czwartek, 27 grudnia 2012

Rozdział 5 cz. II

*Oczami Harrego*

Było mi strasznie źle, z tym, że muszę udawać ten chory związek. A ta cała Taylor jest jakaś dziwna. Cały czas się do mnie klei, przytula, całuje, nawet jak jesteśmy sami. Dzisiaj mamy iść razem do kina. Oczywiście Taylor napisała na tt o której godzinie tam będziemy. Jakby sam fakt, że na każdym kroku śledzą nas reporterzy jej nie wystarczał. Ehh. Dzwoniłem do Demi, ale nie odbiera. Martwię się. Pytałem Louisa, ale on też nic nie wie. No nic. Muszę poczekać. Może jest zajęta. Usłyszałem jak ktoś puka do drzwi. Już wiedziałem, że to Taylor. Poszedłem otworzyć. Ona od razu się na mnie rzuciła i zaczęła mnie całować.
Była ubrana tak. Przecież my idziemy tylko do kina... eh no dobra nie ważne. Złapałem ją za rękę i wyszliśmy.
-Eem Harry, nic mi nie powiesz?- spytała, ja nie specjalnie wiedziałem o co jej chodzi.
-Eee? Niby co?- zapytałem.
-Jak to co? Mam nowe buty! Kupiłam specjalnie na tę okazję.- powiedziała i zachichotała jak jakaś pusta blondynka.
-Eee przecież idziemy tylko do kina.- powiedziałem.
Ta tylko się zaśmiała. Boże, nie mogli mi wybrać kogoś normalnego? Już sam fakt, że muszę udawać ten związek jest straszny, co dopiero z nią. Zobaczyłem za krzakami błysk flesza. Westchnąłem i pocałowałem. Kiedy chciałem zakończyć pocałunek, ona pociągnęła mnie za koszulkę, nie pozwalając mi oderwać się od siebie. Lekko odepchnąłem ją od siebie. Ona tylko przegryzła wargę i przytuliła mnie. Ponownie złapałem jej rękę. Udaliśmy się w stronę kina. Poszliśmy na jakiś film. Nawet nie zwracałem uwagi na jaki, nie obchodziło mnie to. W mojej głowie cały czas była ONA. Próbowałem do niej dzwonić, ale nie ma sygnału. Poszliśmy do sali i usiedliśmy. Tay od razu się we mnie wtuliła. Postanowiłem napisać SMS'a do Lou czy wie co się dzieje z Dems. Po chwili odpisał, że nie ma z nią kontaktu od wczoraj. Zacząłem się martwić. Nigdy się tak nie zachowywała.

*Po filmie*

-Odwiozę cię.- powiedziałem po raz kolejny łapiąc za rękę moją 'dziewczynę'.
-No coś ty zamówiłam limuzynę.- powiedziała.
WTF?! Po co mamy wracać limuzyną. Ehh nie chciało mi się z nią kłócić, więc wsiadłem do tej limuzyny. Jechaliśmy jakieś 20 minut. Limuzyna się zatrzymała. Wysiedliśmy z niej. Nie wierzyłem w to co tam zobaczyłem. Oślepiły mnie blaski fleszy. Taylor złapała mnie za rękę i przyssała się do mnie. Nie wiedziałem gdzie jesteśmy, nie wiedziałem co robić. Taylor pociągnęła mnie za rękę i weszliśmy do środka jak się okazało klubu.
-Taylor co tam ma znaczyć? Gdzie my jesteśmy?- zapytałem.
Nie podobało mi się to. Po filmie mieliśmy jechać do domu a ona zabrała mnie na jakąś imprezę. Super. Czujecie ten sarkazm? Ciągle myślałem tylko o Demi. Czemu nie odbiera? Usiadłem na kanapie z nadzieją, że Taylor da mi choć chwilę spokoju. Myliłem się. Chciałem wypić drinka, ale ona mi to skutecznie uniemożliwiła zabierając mi szklankę z procentami.
-Ej kotku nie możesz pić, tu są paparazzi. W każdej chwili mogą ci zrobić zdjęcie.- powiedziała i uśmiechnęła się do mnie. Akurat teraz miałem to gdzieś. Dziewczyna, którą kocham nie odzywa się do mnie, a ja zamiast być z nią muszę udawać jakiś chory związek z nienormalną gwiazdką. Nie zdążyłem jej nic odpowiedzieć bo ona porwała mnie do tańca. Nie miałem na to najmniejszej ochoty, ale wiedziałem, że i tak nie wygram, więc po prostu zacząłem z nią tańczyć. Ona się do mnie kleiła, a ja nie mogłem nic zrobić bo wszędzie byli paparazzi.

*Trochę później...*

Nie wiem ile czasu minęło, ale na dworze, zaczęło się robić ciemno. Oboje postanowiliśmy już wracać. Wsiedliśmy do limuzyny i pojechaliśmy w stronę domu Taylor. Kiedy już tam byliśmy Tay spytała.
-Może wejdziesz do środka?
-Co? Po co? Przecież my tylko udajemy.- powiedziałem.
-Nie mów, że tego nie chcesz.- powiedziała uwodzicielskim głosem.
-Lepiej będzie jak już wrócę do domu.- powiedziałem i zamknąłem drzwi od samochodu.
Kierowca zawiózł mnie do domu. Wszedłem do środka. Był tam tylko Zayn.
-Hej stary co jest? Gdzie reszta?- spytałem.
-Harry bądź ze mną szczery.- powiedział.
-Eee jasne, a o co konkretnie chodzi?- spytałem.
-Kochasz Demi?- zapytała prosto z mostu.
-Pewnie.- powiedziałem.- Myślałem, że to jasne.
-A ja myślałem, że jak się kogoś kocha to się z nim nawet w najgorszych momentach, a nie baluje na imprezach.- powiedział zdenerwowany.
-O co ci chodzi?- krzyknąłem.
-Demi jest w szpitalu i walczy o życie, a ty byłeś na imprezie z Taylor!- krzyknął.
Zamurowało mnie. Czemu jest w szpitalu? Co się stało?
-Cco? Jak to w szpitalu?- spytałem i pozwoliłem łzom spłynąć po mich policzkach.
-Miała wypadek samochodowy.- powiedział Malik z trudnością powstrzymując łzy.- Możliwe, że nie przeżyje tej nocy.
Co? Nie, nie, nie... To nie możliwe.
-Dlaczego wcześniej nie zadzwoniłeś?- spytałem już spokojnie.
-Dzwoniłem, wszyscy dzwonili, ale nie odbierałeś.- powiedział.
Popatrzyłem na swój telefon. Rzeczywiście 11 nieodebranych połączeń.
-W którym szpitalu jest?- spytałem.
-W szpitalu św. Piotra.- powiedział Malik.
-Ale to przecież w Londynie.- powiedziałem zmieszany.
-Przenieśli ją tu bo była w bardzo ciężkim stanie.- powiedział.
Pojechaliśmy do szpitala. Kiedy już tam byliśmy podszedłem pod salę, w której leżała moja ukochana. Popatrzyłem na nią. Była cała w bandażach, a do jej ciała było przyczepionych z milion różnych rurek. Nie wytrzymałem, rozpłakałem się. Nagle wszystkie maszyny zaczęły pipczeć. Odciągnięto mnie od wejścia do sali i weszło tam kilku lekarzy. Byli w środku jakieś 10 minut, a ja siedziałem i modliłem się, aby ją uratowali. Po chwili wszyscy wyszli z sali.
-Co z nią?- od razu zapytał Lou, który dosłownie rzucił się na lekarza.
-Przykro nam....


_______________________________________________________________________

Wiiitam was moje kotki ;*
Jak tam?
Tak się zastanawiam, czy nie skończyć bloga... prawie nikt nie komentuje
 Oprócz oczywiście dziewczyn Demi Lovato i Marta K 
którym chcę baaaardzo podziękować, że czytają ;*
kocham was :***
Więc to by było na tyle, kolejny rozdział już wkrótce od was zależy czy już nie ostatni...
<3   

środa, 26 grudnia 2012

Rozdział 4 cz. II

-Musisz udawać jej chłopaka...

-Zaraz co?!- krzyknąłem i gwałtownie wstałem z fotela.
-Dobrze słyszałeś. Płyta Taylor wychodzi za 2 tygodnie. 'Parą' musicie być co najmniej miesiąc.- odpowiedział Paul ze stoickim spokojem.
-Co?! Nie zgadzam się! Nie ma mowy!- powiedziałem.
-Harry nie masz wyjścia.- powiedział.- Jutro przyjadę tu z Tay. Poznacie się.- powiedział i po prostu wyszedł.
Co... nie, nie, nie. To się nie dzieje naprawdę! Miało być zupełnie inaczej! Nie mogę być z tą całą Taylor. Poza tym... Co sobie Dems o mnie pomyśli? Najpierw ją całuję, a potem okazuje się, że mam 'dziewczynę'! Nie to niemożliwe. Pójdę pogadać z Lou, może on co wymyśli. Udałem się do pokoju mojego przyjaciela. Zapukałem lekko.
-Hej Lou, możemy pogadać?- spytałem.
-Jasne chodź, właściwie to co się stało, że tak nakrzyczałeś na Paul'a?- zapytał.
-Mam udawać chłopaka Taylor Swift.- powiedziałem i schowałem twarz w dłonie.
-Co?! A co z Demi?- zapytał.
-Właśnie nie wiem. Kocham ją i chcę z nią być, ale nie mogę być z dwiema dziewczynami jednocześnie.- powiedziałem załamany.
-Ej poczekaj chwilę. Ty masz tylko udawać jej chłopaka. I to przez określony czas. Nie rezygnuj z Demi. Pogadaj z nią. Może zgodzi się na taki związek w ukryciu. Przynajmniej dopóki będziesz musiał 'być' z Taylor.- powiedział Lou.
-Myślisz, że ona pójdzie na coś takiego? Przecież, nie będziemy mogli nigdzie razem wychodzić, nawet na głupi spacer. Wszędzie będę musiał pokazywać się z Taylor.- powiedziałem.
-A ile musisz udawać ten związek?- spytał.
-Paul powiedział, że jakiś miesiąc.- powiedziałem.
-Dobrze się składa. I tak miałeś jechać do Demi za trzy tygodnie. Pojedziesz do niej, wyjaśnisz jej całą sprawę. Poczekacie do końca tej szopki i będziecie mogli być razem.- powiedział Lou.
-Myślisz, że to się uda?- zapytałem z nadzieją, że jednak jeszcze będzie dobrze.
-Znam moją siostrę. Jeśli kogoś kocha, to może czekać nawet 100 lat.- powiedział.
-A skąd wiesz, że mnie kocha?- spytałem.
-Zaufaj mi. Tylko na ciebie tak patrzy.- powiedział, a na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech.
-Na prawdę?- zapytałem.
-Tak. A teraz idź spać. Jest już późno.- powiedział.
-Dzięki Lou.- powiedziałem i go przytuliłem.
-Nie ma sprawy.- powiedział i odwzajemnił uścisk.
Poszedłem do siebie i położyłem się. Może rzeczywiście jakoś się wszystko ułoży. Myślałem o tym, aż zasnąłem.

*Oczami Demi*

Jestem w domu już drugi dzień. Ubrałam się i poszłam do szkoły. Tam spotkało mnie coś dziwnego. Kiedy weszłam do środka dosłownie rzuciła się na mnie grupka dziewczyn w tym Maddie, moja przyjaciółka, którą poznałam właśnie w tej szkole. Wszystkie zaczęły piszczeć i skakać.
-Hej, co jest, chcę przejść.- powiedziałam i zaczęłam się przepychać.
-Proszę załatw mi ich autograf, błagam.- powiedziała jedna z dziewczyn.
-Proszę zapoznaj mnie z Zaynem.- krzyknęła druga.
-Proszę załatw mi bilety na ich koncert.- powiedziała jeszcze inna.
Co tu się do cholery dzieje?! O co im chodzi? Po chwili zadzwonił dzwonek. Dziewczyny niechętnie się rozeszły, a ja podeszłam do Maddie zapytać o co im chodziło. Ale ona mnie uprzedziła.
-Dlaczego nic nie mówiłaś?!- naskoczyła na mnie, ale ewidentnie była szczęśliwa.
-O czym nie mówiłam?!- spytałam już trochę poddenerwowana.
-Że Louis Tomlinson to twój brat!- krzyknęła i zaczęła piszczeć.
Co? Jak to? Przecież nikomu nie mówiłam, że Lou to mój brat. Więc kto?
-Skąd to wiesz?- spytałam.
-Jak to skąd. Louis wrzucił na tt zdjęcie z tobą.
-Co?!
Weszłam na tt. Rzeczywiście było tam nasze wspólne zdjęcie.
A pod nim podpis. 'Z najwspanialszą siostrą na świecie... @ddlovato dziękuję, za te dwa wspaniałe tygodnie'
Nie wierzę... przecież prosiłam go, żeby nie pisał nigdzie, że jestem jego siostrą. Teraz dziewczyny w szkole nie dadzą mi spokoju. Muszę do niego zadzwonić, ale dopiero na przerwie bo do sali weszła właśnie nauczycielka. Pierwsza lekcja minęła w miarę szybko. Kiedy zadzwonił dzwonek wybiegłam z klasy i wybrałam numer do mojego brata.

*Rozmowa przez telefon*

-Cześć siostrzyczko co słychać?
-Louis! Jak mogłeś wrzucić to zdjęcie?
-Ups... Wiesz muszę kończyć... bo marchewki się skończyły i... muszę iść do sklepu kupić... pa.
Rozłączył się. Ehh zabije go kiedyś. Dobra nie ważne. Nagle fanki 1D znów mnie otoczyły. Przypomniałam sobie, że mam dwa bilety VIP na ich najbliższy koncert w Londynie. I tak nie chciało mi się iść.
-Okej dziewczyny. Mogę wam dać dwa bilety na ich koncert, ale pod warunkiem, że dacie mi spokój.- powiedziałam, na co dziewczyny zaczęły jeszcze bardziej szaleć.
-Nie to nie.- powiedziałam cicho i poszłam na stołówkę. Razem z Maddie zaczęłyśmy jeść lunch. Weszłam jeszcze raz na tt, Tym razem zaskoczyło mnie coś innego.
Kiedy zobaczyłam to zdjęcie zrobiło mi się strasznie smutno. Ale pomyślałam, że to nic takiego, w końcu mogli to być tylko przyjaciele, a z doświadczenia wiedziałam, że dziennikarze zwykle wyolbrzymiają niektóre historie. Weszłam na profil Harrego. Dodał jakiś wpis. 'Do wszystkich Directionerek... Ja i Tay jesteśmy razem... @taylor_swift kocham cie <3'
Nie wierzę... po co było to wszystko... Po co mnie całował, po co te wszystkie komplementy. Myślałam, że mu na mnie zależy, a on... po prostu mnie wykorzystał. Wybiegłam ze szkoły. Nie miałabym siły żeby tam siedzieć. Biegłam prosto przed siebie. Łzy zasłoniły mi jakikolwiek widok. Wbiegłam na ulicę. Usłyszałam tylko pisk opon i krzyk. Potem już nic nie czułam....
_________________________________________________________________
Witam was moje wy miśki :*
Co tam u was słychać?
Jak tam święta...?
Co dostałyście ;D
***
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba. Miał być po 4 komentarzach, ale jednak dodałam wcześniej.
Jeśli macie jakieś pytania piszcie na gg  45705053... ;)
Kocham was ;* 
<3


niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział 3 cz. II

 Rozdział dedykuję Demi Lovato <hah jak to śmiesznie brzmi> zapraszam na jej bloga :)


*Oczami Demi*

Z Niall'em wszystko już sobie wyjaśniliśmy. On naprawdę kocha Naomi. A ja cieszę się z jego szczęścia. Między chłopakami też już jest ok. Louis namówił mnie, żebym została w Londynie do końca remontu w szkole. Zgodziłam się bo w końcu co miałabym robić w Doncaster? Lou nawet zaproponował mi, że umówi mnie z producentem muzycznym, ale ja wolałabym poczekać z tym do wakacji. Nie chcę zawalić szkoły. A jak stosunki pomiędzy mną i Harrym? Bardzo się do siebie zbliżyliśmy ostatnio. Wszyscy mówią, że bylibyśmy dobrą parą, ale... no właśnie zawsze musi być jakieś ale... No więc, ostatnio dużo się działo i nie wiem czy chcę się angażować w kolejny związek. Kocham go, ale nie wiem czy jestem gotowa. Poza tym, wcale nie wiem czy on coś do mnie czuje.
Zwlekłam się z łóżka i wyjrzałam za okno. Było chłodno, więc ubrałam się tak. Zeszłam na dół gdzie siedzieli chłopcy.
-Hej.- powiedziałam.- Co dziś robimy? Mam już dość siedzenia w domu.- powiedziałam wyciągając z lodówki sok jabłkowy.
-Może kino?- zaproponował Liam.
-Ale jesteś oryginalny.- powiedziałam.- Co powiecie na basen?- spytałam.
-Dobry pomysł.- powiedział entuzjastycznie Hazz.
-Przyznaj się, chcesz ją zobaczyć w stroju kąpielowym.- powiedział Lou na co wszyscy się zaśmiali.
-Okej to macie godzinę na przygotowanie się. Wynajmę basen tylko dla nas, żebyśmy mieli spokój.- powiedział Li.
Poszłam na górę wybrać strój kąpielowy. Postawiłam na prosty, czarny strój. Na górę założyłam to co wcześniej. Zeszłam na dół. Był tam tylko Harry. Usiadłam na kanapie obok niego.
-Wiesz... cieszę się, że przyjechałaś.- powiedział.
-Tak, ja też. Strasznie się za wami stęskniłam.- powiedziałam i posłałam mu uśmiech.
-A tak wogule to kiedy wracasz?- spytał.
-A co chcesz się mnie już pozbyć?- spytałam i udałam obrażoną.
-Nie, jasne, że nie.- powiedział.
-Jaasne.- powiedziałam i odwróciłam się do niego plecami. Strasznie chciało mi się śmiać, ale postanowiłam być twarda.
-No weeź.- powiedział i przytulił mnie od tyłu.
Odwróciłam się do przodem do niego i odwzajemniłam uścisk.
Po chwili zeszli chłopaki. Pojechaliśmy na basen. Tam świetnie się bawiliśmy. I tak minął nam cały tydzień. Chłopaki starali się tak zorganizować czas, żeby jak najwięcej czasu spędzać ze mną. A jeśli chodzi o Niall'a i Naomi. Są razem. Bardzo się z tego cieszę. Cieszę się, że są szczęśliwi.
W końcu nadszedł dzień wyjazdu. Ehh jak ja nie lubię pożegnań. Przytuliłam po kolei Liama, Naill'a, Zayna, Lou i... Harrego. Z nim było najciężej.
-Ehh. Będę tęsknić.- powiedział i mnie przytulił. Widać, że z trudem powstrzymywał łzy.
-Ja też.- powiedziałam, ale to tylko dwa miesiące. Zobaczymy się w święta.- powiedziałam i posłałam mu wymuszony uśmiech.
Chyba sama nie wierzę w to, co mówię.
-To AŻ dwa miesiące.-powiedział i mocniej się we mnie wtulił. Oboje czuliśmy, że dłużej nie powstrzymamy łez.- Nie możesz zostać jeszcze trochę?- spytał z nadzieją, chociaż znał odpowiedź.
-Dobrze wiesz, że nie mogę. Chciałabym zostać, ale mam szkołę.- powiedziałam a pojedyncza łza spłynęła mi po policzku.
-Jak tylko będę mógł przyjadę... znaczy przyjedziemy z chłopakami.
Pewnie żegnalibyśmy się dłużej, ale przerwał nam klakson. To był tata. Czekał na mnie, żeby zabrać mnie do domu.
-Muszę iść.- powiedziałam.
-Zaczekaj!- krzyknął.
Odwróciłam się i poczułam usta Harrego na swoich. To była najlepsza chwila w moim życiu. Wydawało by się, że trwała wieczność. Kiedy 'oderwaliśmy' się od siebie Harry powiedział.
-Całe życie czekałem na tę chwilę.
-Muszę iść.- powtórzyłam i pobiegłam do samochodu.
Przez całą drogę myślałam o tym co zrobił Hazz. Przyjaciele się tak nie zachowują. Czy to może znaczyć, że on... coś do mnie czuje? Nie wiem. Mam mętlik w głowie. Spojrzałam na telefon. Miałam dwie nowe wiadomości. Jedną od Louisa:

'Jak tam?
Napisz jak dojedziesz ;)'

Odpisałam mu szybko, że wszystko ok. Kolejna wiadomość była od Harrego. Chwilę się wahałam, ale otworzyłam SMS'a.

'Hej piękna ;)
Nie wiem jak ty, ale ja już się stęskniłem <3'

Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Mimo to trochę się zmieszałam. Jak mam odbierać takie sygnały? Przecież nawet nie jesteśmy razem. Od natłoku myśli zasnęłam.

*Oczami Harrego*

Ciężko mi było ją pożegnać. Strasznie będę za nią tęsknił. Dziś odważyłem się na krok do przodu. Pocałowałem ją. Wszystko jest już zaplanowane. A no tak nie wiecie o co chodzi. Więc postanowiłem, że powiem wreszcie Demi co do niej czuję. Za równe trzy tygodnie mamy cztery dni wolnego. Wtedy pojadę do Doncaster i wszystko jej powiem. Moje rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi. Poszedłem otworzyć to nikt inny nie raczył ruszyć dupy. Otworzyłem a moim oczom ukazał się nasz menager Paul.
-Witaj.- powiedział.
-Ee cześć. Co ty tu robisz?-spytałem lekko zdziwiony.
-Wpuścisz mnie?- spytał.
-Jasne.- powiedziałem.
Paul wszedł do środka. Oboje poszliśmy do salonu.
-Chłopaki.- zaczął.- Mam sprawę. Właściwie to tylko do Harrego.
Muszę przyznać, że mnie zaskoczył. Czego on może ode mnie chcieć?
-Więc Harry. Znasz może Taylor Swift?- spytał.
-Ee no coś tam o niej słyszałem.- powiedziałem zgodnie z prawdą.
-No, więc. Ostatnio było o niej cicho. Taylor niedługo wyda nową płytę. A jeśli jest o niej cicho to płyta się nie sprzeda.- powiedział.
-Okej. Ale jaki to ma związek ze mną?- spytałem.
-Musisz udawać jej chłopaka...

____________________________________________________________________
Witam po dłuuuugiej przerwie. ;)
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba. :)
Ponieważ długo mnie nie było kolejny po 4 komentarzach ;>
Pozdrawiam. :*