Dziś wychodzę ze szpitala. Tak się z tego cieszę. Jestem ubrana tak. Mam już dosyć leżenia na tym niewygodnym łóżku. Zrobili mi jeszcze jakieś badania i stwierdzili, że mogę jechać do domu, ale pod warunkiem, że będę się oszczędzać. Jasne. Po trzech tygodniach leżenia w szpitalu pierwsze co zrobię to pójdę pobiegać.
A co do mnie i Harrego. Układa nam się świetnie. Harry traktuje mnie jak księżniczkę. Denerwuje mnie to czasem bo nie mogę nawet sama wyjść do łazienki, a kiedy jestem w środku Hazz czekam na mnie pod drzwiami. Troszczy się o mnie i bardzo to doceniam, ale czasem troszkę przesadza. No, ale przynajmniej wiem, że mu zależy. Moje rozmyślania przerwał głos mojego chłopaka.
-Hej słońce.- powiedział całując mnie.
-Hej.- powiedziałam trochę smutna.
-Co jest? Powinnaś się cieszyć, że wracasz do domu.- powiedział i posłał mi uśmiech.
-Cieszę się, ale... przecież wiesz, że jutro muszę wracać do Doncaster.- powiedziałam.
Mimo tego, że niedługo się rozstaniemy on się uśmiechał. To było podejrzane. Ja tu się martwię, że nasz związek nie przetrwa, a on się śmieje. Wiedziałam, że coś kombinuje, ale nie miałam siły z nim o tym rozmawiać. Hazza wziął moją torbę, chociaż kłóciłam się z nim, że mogę ją donieść do auta. Zrezygnowana udałam się do samochodu.
*Oczami Harrego*
Chłopcy mi pomagają, bo wszystko musi wyjść idealnie.Louis opowiedział mi trochę o tym jakie randki lubi Demi. Chciałem przygotować romantyczną kolację, ale Louis powiedział, że Demi nie lubi takich oklepanych pomysłów. Muszę być oryginalny. Już nawet wymyśliłem gdzie ją zabiorę. Ale o tym potem. Dojechaliśmy do domu. Wystrzeliłem z samochodu jak strzała, żeby otworzyć drzwi mojej dziewczynie. Tak długo na to czekałem, że teraz obiecałem sobie, że będę ją traktował jak księżniczkę i nigdy jej nie skrzywdzę. Otworzyłem jej drzwi.
-Dziękuję, ale nie musiałeś.- powiedziała i posłała mi uśmiech.
-Musiałem.- powiedziałem.- Bo cię kocham.- pocałowałem ją.
Ona tylko posłała mi uśmiech i szepnęła ciche 'Ja ciebie też' i pocałowała mój policzek. Weszliśmy do środka. Tam były przygotowane transparenty z napisem 'Witaj w domu Demi',
kolorowe balony oraz różne słodkości.Kiedy Dems to zobaczyła na jej twarzy od razu zagościł uśmiech. Przytuliła każdego po kolei. Kiedy doszła do mnie, wtuliła się we mnie, a potem złożyła słodki pocałunek na moich ustach. Nawet chłopcy powstrzymali swoje głupie komentarze. W końcu się od siebie odkleiliśmy.
-Demi, może pójdziesz się położyć? Lekarz powiedział, że nie możesz się przemęczać.- powiedziałem.
*Oczami Demi*
-Nie dzięki, wiesz chyba pójdę na spacer.- powiedziałam i ruszyłam w stronę drzwi.
-Ale nie możesz się nadwyrężać.- powiedział Hazz.- Poza tym musisz odpoczywać.
-Harry mam odpoczywać po trzech tygodniach leżenia w łóżku?- spytałam trochę poddenerwowana.
-Demi.- powiedział i złapał mnie za rękę.- Nie o to chodzi.
-Więc o co? Zachowujesz się jakbym była jakąś porcelanową laleczką.- powiedziałam.
-Bo się o ciebie martwię.- powiedział.
-Harry do cholery co mi się może stać na spacerze?- krzyknęłam.
-Zdziwiłabyś się.- powiedział.
-Daj mi spokój.- powiedziałam i po prostu wyszłam.
Miałam dość. Ja rozumiem, że on się martwi, ale on mi mówi co ja mam robić. Może dla niego najlepiej by było jakbym całe życie leżała w łóżku i nic nie robiła. Ehh. Udałam się w stronę parku. Świetnie. Dziś jest mój ostatni dzień w Londynie, a ja spędzam do na kłótni z chłopakiem i samotnie w parku. Po prostu extra. Kiedy już znalazłam się w parku, usiadłam na ławce. Podciągnęłam nogi pod brodę i zaczęłam płakać. Ehh. Ostatnio coraz częściej to robię. Siedziałam na tej ławce... sama nie wiem ile, ale zaczęło się robić ciemno. Mimo to nie chciało mi się wracać do domu. Postanowiłam się jeszcze gdzieś przejść. Sprawdziłam jeszcze tylko godzinę. Hmm 21:26. Odpuściłam sobie spacer i powoli zaczęłam się kierować w stronę domu. Kiedy już byłam pod drzwiami, zawahałam się. A co jeśli Harry nie będzie chciał ze mną gadać. Powili nacisnęłam dzwonek do drzwi. W przeciągu dosłownie sekundy w drzwiach pojawił się Harry. Widać, że płakał. Po mnie z resztą też było to widać, na twarzy miałam rozmazany tusz. Kiedy mnie zobaczył, wziął mnie na ręce, zakręcił mną i wreszcie wniósł do domu.
-Tak się martwiłem, przepraszam to moja wina, powinienem iść z tobą, przepraszam, tak bardzo cię kocham nie wybaczył bym sobie gdyby coś ci się...- nie dokończył bo go pocałowałam.
-Przepraszam, nie powinnam krzyczeć.- powiedziałam i go przytuliłam.
-Nie prawda. Może miałaś rację. Chciałbym mieć się cały czas przy sobie.- powiedział Hazz.
-Nie rozmawiajmy już o tym.- powiedziałam i pocałowałam go w policzek.- Jestem zmęczona.
-Ja też.- powiedział.- Demi... bo ja chciałem się zapytać... bo oglądaliśmy z chłopakami taki horror... i ja... boję się spać sam.- powiedział i spuścił głowę.
-Hah, jasne, że możesz ze mną spać.- powiedziałam.- Ale masz być grzeczny.
-Jasne.- powiedział uśmiechnięty.
Poszliśmy do mojego pokoju. Harry poszedł do łazienki się umyć, a ja poszłam po nim. Kiedy wróciłam Hazz leżał na moim łóżku w samych bokserkach. Uśmiechnęłam się do niego i położyłam się do łózka.
-Demi, mam dla ciebie niespodziankę.- powiedział Hazza.
-Jaką?- spytałam.
-A więc...
_________________________________________________________________
siemaa xD
co słychać.?
Jak wam się podoba rozdział?
jesteście ciekawi jaka to będzie niespodzianka?
przepraszam, że rozdział taki krótki, ale pisany na szybko bo zaraz jadę na zakupy;/
więc z góry przepraszam za błedy. ;P
***
no i jak tam plany na sylwestra? xD
pozdrawiam ;**
♥