Rozdział <znowu ;D> dedykuję Demi Lovato i zapraszam na jej bloga. ;)
Weszliśmy do domu cali mokrzy, ale jakoś nie zwracałam na to uwagi. No, ale tego samego nie można było powiedzieć o Harrym.
-Demi, skarbie idź się przebież, zaraz będzie chora.- powiedziała Hazz. W jego głosie można było wyczuć troskę.
-No już mamusiu.- powiedziałam i się zaśmiałam.
Poszłam do swojego pokoju ubrałam zwykłe czarne legginsy i ciemnoniebieską koszulkę Harrego z napisem 'I ♥ cats', która sięgała mi do połowy uda. Wysuszyłam włosy i związałam je w niechlujnego kucyka. Zeszłam na dół gdzie Harry próbował coś ugotować. Zaśmiałam się widząc jak wyrzuca kolejnego spalonego naleśnika. Kiedy Hazz mnie zobaczył zagwizdał.
-Ślicznie wyglądasz w mojej koszulce.- powiedział i mnie pocałował.
-Harry naleśniki.- powiedziałam po poczułam zapach spalenizny. Hazza szybko wbiegł do kuchni, wziął patelnię, wrzucił ją do zlewu i zalał zimną wodą. Ja ponownie się zaśmiałam.
-Daj ja to zrobię.- powiedziałam i wyjęłam czyste naczynia.
Po pół godzinie na talerzu było już z 30 placków. Kiedy skończyliśmy smażyć poszliśmy do salonu, gdzie zjedliśmy i oglądaliśmy jakiś film. Było już naprawdę późno a ja zrobiłam się zmęczona. Razem z Harrym postanowiliśmy się położyć. Ubrałam piżamę i położyłam się obok mojego chłopaka. Kiedy tylko znalazłam się koło niego on przytulił mnie.
-Kocham cię.- szepnął.
-Ja ciebie też Harry.- powiedziałam.
Spojrzałam na walizki obok drzwi. Nagle zrobiło mi się strasznie smutno. Jutro chłopaki wyjeżdżają i zostanę sama. Na cztery miesiące. Chyba oszaleję przez ten czas. Przez całą noc nie spałam bo cały czas myślałam o trasie i o tym, że zobaczę chłopaków dopiero za cztery miesiące. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Była piąta nad ranem. Dobrze wiedziałam, że już nie zasnę, więc wstałam i ubrałam się. Zeszłam na dół żeby zrobić śniadanie dla chłopaków, którzy przyjechali późnym wieczorem. Westchnęłam cicho i zabrałam się z robienie omletów. Kiedy już skończyłam poszłam do salonu i włączyłam sobie jakiś denny film. Po jakiejś godzinie postanowiłam obudzić chłopaków. Kiedy poszłam do swojego pokoju gdzie był Hazz, zauważyłam, że już nie śpi. Podeszłam do niego i dałam mu soczystego buziaka. On oczywiście go odwzajemnił.
-Harry chodź na dół. Śniadanie już czeka.- powiedziałam.
-Dzisiaj nie wstaję.- oznajmił i z powrotem przykrył się kołdrą.
-Harry za półtorej godziny musicie być na lotnisku.
-Właśnie dlatego dzisiaj nie wstaję.- powiedział.
-Harry mi też jest ciężko.- powiedział i pochyliłam się nad nim.- Ale taka jest twoja praca.
-Nie chcę tej pracy. Chcę być z tobą.- powiedział głosem małego dziecka.
-Ja też Hazza. Nawet nie wiesz jak bardzo.- westchnęłam.- Harry wstawaj.
-No już dobrze.- powiedział i poszedł do łazienki.
Zaścieliłam łóżko i z lekka ogarnęłam pokój. W tym czasie Harry wyszedł z łazienki. Zeszliśmy razem na śniadanie. Ja jakoś nie miałam ochoty nic jeść. Było mi jakoś niedobrze.Pewnie dlatego, że to ostatnia godzina z moim ukochanym. Kiedy chłopcy już zjedli, poszli po swoje walizki. Wszyscy byli strasznie smutni i przygaszeni. Nie dziwie im się. Chłopcy powoli zaczynali się zbierać. Oczywiście pojechałam razem z nimi na lotnisko. Kiedy już tam byliśmy poczułam, że nie wytrzymam dłużej. Po prostu się rozpłakałam. Harry to zauważył i bardzo mocno mnie przytulił. Płakałam jak małe dziecko, ale w te chwili mnie to nie obchodziło. Spojrzałam na Harrego. Też miał łzy w oczach.
-Harry.- zaczęłam.
-Cii, nic nie mów.- powiedział i mnie pocałował.
Ten pocałunek był wyjątkowy. Taki magiczny. Zupełnie jak ten w deszczu. Byliśmy tylko my. Nikt więcej. Nic się nie liczyło. Nic poza nami. Świat się zatrzymał. Tylko dla nas. Niestety wszystko się kiedyś kończy. Ta wspaniała chwila też. Louis oznajmił, że muszą już wsiadać do samolotu. Ostatni raz pocałowałam Hazze zanim wsiadł na pokład. Po chwili już go nie było. Wsiadłam do taksówki i pojechałam do domu. Tam czekały na mnie Eleanor i Perrie. Dan nie mogła przyjechać bo miała zawody taneczne. Kiedy już do domu, od razu poszłam do siebie. Nagle poczułam się strasznie zmęczona. No tak w końcu w nocy wogule nie spałam. Postanowiłam się położyć. Kiedy już zasypiałam poczułam, że mi niedobrze. Pobiegłam do łazienki i zwymiotowałam. Po chwili przyszła do mnie El.
-Demi wszystko w porządku?- spytała.
-Tak wszystko okej.- powiedziałam wychodząc z łazienki.- Pewnie zjadłam coś nieświeżego.
-Na pewno?
-Tak.- odpowiedziałam.- Wiesz to pewnie ze stresu.
-No niech ci będzie. Ale jak coś będzie się działo to od razu mnie wołaj.- powiedziała.
-Jasne.
Kiedy tylko Eleanor wyszła mnie znów zemdliło. Znowu pobiegłam do łazienki. Wymiotowałam chyba z pół godziny. Byłam wykończona. W końcu mi przeszło i mogłam położyć się spać. Perrie stwierdziła, że kiedy odpocznę to pojedziemy do lekarza. Kiedy tak leżałam w łóżku, przypomniałam sobie wczorajszy dzień spędzony z Harrym. Spacer, pocałunek w deszczu i także to co zrobiliśmy wcześniej <:D>. Zmęczona tym wszystkim w końcu zasnęłam.
______________________________________________________________
Siemaaaankooo <3 xd
co tam słychać?
jak myślicie co dolega Demi? ;)
piszcie w komentarzach ;**
kocham was miśki ;***
<3
zapewne jest w ciąży z Harrym < 33
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;D nie mogę doczekać się nexta ;*
dzięki za dedyka ;D Kocham ;*
awwww. Ciąża. Rozdział super. Czekam na nn :)) kocham <3
OdpowiedzUsuń