* Następnego dnia*
Obudziłam się i znowu mnie zemdliło. Pobiegłam do łazienki. Gdy mi przeszło poszłam pod prysznic. Potem ubrałam się i pomalowałam. Kiedy wyszłam z łazienki zobaczyłam Pezz i El siedzące na łóżku. Już wiedziałam, że się nie wymigam od lekarza.
-Demi.- zaczęła Perrie.
-Wiem. Możemy już jechać chcę to mieć za sobą.- powiedziałam i zeszłam na dół.
W międzyczasie zadzwonił do mnie Hazz.
*Rozmowa*
-Hej skarbie.- powiedział.
-Hej, co słychać?
-Wszystko okej tylko czegoś mi brakuje.
-Czego?
-Ciebie.
-Aww. Mi ciebie też brakuje.
-Co robisz? Poprosiłem dziewczyny żeby zabrały cię gdzieś.
-Eee tak, zaraz idziemy z zakupy.- skłamałam.
-To super. Nie martw się, te cztery miesiące miną zanim się obejrzysz.
-Mam nadzieję.
-Dobrze, muszę kończyć. Kocham cię.
-Ja ciebie też.- powiedziałam i się rozłączyłam.
Poszłam do samochodu, gdzie czekały już na mnie dziewczyny. Pojechałyśmy do szpitala.
*Oczami Louisa*
Nie mogę się na niczym skupić. Od wczorajszego telefonu El wszystko leci mi z rąk. Strasznie się boję. A co jeśli ona... jest w ciąży? Harry mówił mi, że spał z Demi, ale nie byłem na niego zły. W końcu to jego dziewczyna. Ale tak cholernie się o nią martwię. Nie wyobrażam sobie, żeby moja młodsza siostrzyczka była w ciąży. Staram się nie wyciągać pochopnych wniosków. W końcu to może być cokolwiek. Przecież mogła się czymś zatruć. Starałem się o tym nie myśleć. Zaraz mamy próbę, więc muszę się skupić.
*Oczami Demi*
-Demetria Lovato.- usłyszałam głos jednej z pielęgniarek.
Teraz moja kolej. Tak się boję. Boję się, że... mogę być w ciąży.
-Będzie dobrze.- powiedziała El.
-Boję się.- szepnęłam.
-Mam wejść z tobą?- zapytała Perrie.
-Nie. Dam radę.- blado się uśmiechnęłam. i weszłam do gabinetu.
W środku zastałam miłą panią około trzydziestki.
-Dzień dobry.- powiedziałam.
-Dzień dobry słonko. Proszę połóż się.- powiedziała i wskazała mi łóżko stojące obok niej.
Posłusznie wykonałam polecenie. Kiedy już leżałam na łóżku, podwinęłam swój sweter, a lekarka wylała na mój brzuch płyn. Zaczęła jeździć po nim urządzeniem do USG.
-Właściwie co ci dolega?- spytała.
-Od wczoraj mam mdłości.- powiedziałam.- Czy ja... jestem w ciąży?
-Pewnie, że nie złotko.- powiedziała i lekko się zaśmiała, a ja odetchnęłam z ulgą.- Ale obawiam się, że będę musiała cię wysłać jeszcze na badanie krwi.
-Ale po co?- spytałam.
-Żeby mieć pewność co ci jest. Takie mdłości nie występują bez powodu.- powiedziała.
-No dobrze.- odpowiedziałam i wyszłam z gabinetu.
-I co?- dziewczyny od razu rzuciły się na mnie.
-Muszę iść teraz na badanie krwi.- powiedziałam i pokazałam im skierowanie.
-Okej, ale to znaczy, że...
-Nie jestem w ciąży.- powiedziałam i uśmiechnęłam się.
-Uff. No to w czym problem?- spytała spoglądając na skierowanie.
-Nie wiem. Dowiem się po badaniach.- powiedziałam i razem udałyśmy się w stronę gabinetu, w którym pobierano krew.
Bo badaniach pojechałyśmy do domu. Byłam naprawdę szczęśliwa. Nie wyobrażam sobie siebie w roli matki. Przynajmniej nie teraz. Może kiedyś, ale na pewno nie teraz. Przecież ja niedługo skończę dopiero 17 lat. Postanowiłam się tym nie przejmować. Najważniejsze, że wszystko jest w porządku. No chyba. Dopiero jutro będę znała wyniki badań krwi. No, ale mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Kiedy dojechałyśmy do domu poszłam do siebie, a El i Pezz poszły zadzwonić do chłopaków. Ja włączyłam laptopa i weszłam na tt. Zobaczyłam tam tweet Harryego, który brzmiał 'Tęsknie <3'. Uśmiechnęłam się pod nosem. Postanowiłam do niego zadzwonić. Zeszłam na dół bo tam zostawiłam telefon. Spojrzałam na ekran i zobaczyłam 23 nieodebrane połączenia od Hazzy. Od razu oddzwoniłam. Odebrał po pierwszym sygnale.
*Rozmowa*
-Boże Demi nareszcie.
-Eee co się stało?
-Louis mi powiedział, że byłaś w szpitalu i wymiotowałaś. Wszystko okej?
-Tak, po prostu się czymś zatrułam.- znowu skłamałam bo nie wiedziałam co mi jest, ale nie chciałam martwić Harrego.
-To dobrze. Tak się martwiłem.
-Nie masz czym. Wszystko jest w porządku.
Pogadaliśmy jeszcze chwilę, ale Harry znów musiał iść na próbę, więc rozłączył się. Razem z dziewczynami uznałyśmy, że pójdziemy pooglądać telewizję. Włączyłyśmy jakiś film. Po chwili mój telefon zaczął dzwonić. Odebrałam. Dowiedziałam się, ze mogę już odebrać wyniki badań.
-Siedźcie w domu, ja pojadę. I tak muszę jeszcze jechać do siebie po jakieś ubrania.- powiedział Blondynka.
-No dobrze.- powiedziałam.
Kiedy Perrie wyszła ja poszłam do łazienki wziąć prysznic. Potem ubrałam piżamę i zeszłam na dół. Czekałam na Perrie. Chciałam wreszcie wiedzieć co mi jest. Nareszcie przyjechała. Wzięłam od niej kopertę. Zawahałam się, ale dziewczyny dodały mi otuchy. Powoli wyjęłam papier w koperty. Zaczęłam czytać. Zamarłam. Nie to jest nie możliwe. Przecież nie mogę być...
___________________________________________________________________
Witam moje wy kotki ; >
co u was słychać?
zaczynacie już ferie czy jeszcze nie.
ja dopiero za 2 tygodnie ;<
przepraszam, że rozdział taki krótki i wgl do bani, ale jestem zorana niczym traktor xd bo miałam dzisiaj 7 lekcji i jeszcze trening.
ehh.
mimo wszystko mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba.
kocham was miśkii :**
pozdrawiam <33
rozdział sie podoba. Jaki ja zaciszu na ryju miałam gdy go czytałam *-* ale czemu w takim momencie.? Co jej jest.? Mam nadzieję ze to nic poważnego jednakowoż po jej minie wnioskuje ze tak. Bozeee jak ty ja zabijesz to ja zabije ciebie.. :)) ale nie ma stresu..czekam na nastepny. A ten jest genialny i świetny *-* kocham i pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńHaha lubie utrudnic im zycie ale jie az tak xd
UsuńDemi bd zyla ale no wlasnie zawsze jest jakies ale xd
A i jeszcze nwm czy jutro bd rozdzial bo jade na zawody taneczne ale postaram sie napisac rano ;)