Zobaczyłam Zerrie i Lianelle tańczących na parkiecie. Wszyscy oprócz nas i
Liama byli już po kilku głębszych, więc nie przejmowałam się ich
zachowaniem. Po chwili ktoś do mnie podszedł. Tym ktosiem okazał się...
Joe. Joe Jonas. Poznałam go podczas nagrywania płyty. Jest całkiem fajny, założył zespół z braćmi.
-Hej Joe.- powiedziałam i przytuliłam chłopaka.- Dawno się nie widzieliśmy.
-Tak to prawda. Wogule to gratuluję!- powiedział.
-Dzięki. A powiedz co u ciebie?- spytałam.
-Wszystko okej. Postanowiliśmy z chłopakami wydać nową płytę.
-Oo to super. Wiesz ja też nad tym myślałam. Napisałam już kilka kawałków.- powiedziałam.
-Świetnie, ale mam dla ciebie inną propozycję.
-Jaką?- spytałam.
-Pamiętasz Jeremiego?
-Tego reżysera?- spytała.
-Tak tego, co kręcił nasz serial.- powiedział.
-No pamiętam i co?
-Chce cię w swoim nowym filmie.- powiedział uradowany chłopak.
-Że co?
-Bardzo mu się spodobałaś i chciałby żebyś zagrała główną rolę w jego najnowszym filmie. Oczywiście razem ze mną.- powiedział.
-Ale na prawdę? Chciałby żebym zagrała w filmie?
-Tak. Bardzo mu na tym zależy. Jeśli chcesz to podeślę ci jutro scenariusz.
-Okej dzięki.- powiedziałam, a Joe poszedł.
-Chyba nie zamierzasz grać w tym filmie?- powiedział Hazz.
-A to niby czemu?- zapytałam.
-Ty się jeszcze pytasz czemu?! Nie widzisz jak on się do ciebie klei?!- krzyknął, ale muzyka była tak głośna, że nikt oprócz mnie tego nie usłyszał.
-Był po prostu miły! Zaproponował mi rolę w filmie, co w tym dziwnego?!
-Ty tego nie widzisz?! Przecież on się w tobie zakochał! Nie zależy mu żebyś zagrała w tym głupim filmie, chce się po prostu do ciebie zbliżyć!- krzyknął.
-Nawet jeśli to co? Przecież nie wie, że mam chłopaka.
-I co?! Pozwoliłabyś mu na to?! Jesteś zwykłą...- nie dokończył.
-No śmiało powiedz! Powiedz kim jestem!- krzyknęłam.
-Jesteś zdzirą!- krzyknął.
Wtedy w moich oczach pojawiły się łzy. Jak on mógł mnie tak nazwać? Co ja mu zrobiłam? Gadałam z kolegą.
-Demi...- powiedział, podszedł do mnie i złapał mnie za rękę, ale ja szybko się wyrwałam.
Wybiegłam z tamtąd jak najszybciej. Musiałam wyglądać okropnie, ale nie przejmowałam się tym. Zamówiłam taksówkę i pojechałam do hotelu. Przez cały czas nie mogłam się na niczym skupić. Kiedy dojechałam na miejsce zapłaciłam kierowcy i weszłam do hotelu. Wynajęłam sobie osobny pokój i poszłam do pokoju Harrego po swoje rzeczy. Spakowałam wszystko i przeniosłam się do swojego nowego pokoju. Od razu rzuciłam się na łóżko i zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Nie wierzę, że Hazza tak mnie nazwał. A co z naszą dzisiejszą rozmową? Zapewniał mnie, że mnie kocha i, że nigdy nie da mnie skrzywdzić. A sam to zrobił. Postanowiłam pójść pod prysznic, ale najpierw sprawdziłam godzinę. Zobaczyłam miliard nieodebranych połączeń i wiadomości. Wszystkie od Hazzy. Nie przejmowałam się nimi tylko poszłam się wykąpać. Potem ubrałam piżamę i położyłam się spać. Musiałam być naprawdę zmęczona bo zasnęłam po kilku minutach.
*Następnego dnia*
Rano obudziłam się z wielkim bólem głowy. Nie miałam na nic ochoty. Leniwie zwlekłam się z łóżka, ale tylko po to, aby wyciągnąć z torebki jakieś tabletki przeciwbólowe. Wzięłam dwie i popiłam zimną wodą. Potem znów wróciłam do łóżka. Spojrzałam na telefon. Znów nieodebrane, ale tym razem od chłopaków i dziewczyn. Najwięcej od Harrego i Louisa. Postanowiłam zadzwonić do Danielle. Była 12, wiec powinna już wstać. Wybrałam jej numer i zadzwoniłam. Nie musiałam długo czekać.
-Demi?! Jezu gdzie ty jesteś? Martwimy się.
-Dan po pierwsze wszystko jest okej, po drugie proszę cie nie mów chłopakom, że dzwoniłam.
-Co? Czemu wszyscy cię szukają. Gdzie ty wogule jesteś?
-Dan proszę.
-No dobrze nikomu nie powiem. Tylko powiedz mi gdzie jesteś.
-Pokój numer 418.
-Zaraz będę.- powiedziała i się rozłączyła.
Nie musiałam długo czekać. Chwilę po tym usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam moją przyjaciółkę. Wpuściłam ją do środka.
-Hej Demi. Co się stało?- spytałam dziewczyna.
-Pokłóciłam się z Harrym.- powiedziałam i usiadłam na łóżku.
-Ale to nie powód żeby od razu przeprowadzać się do innego pokoju.- powiedziała i mnie przytuliła.
-Nazwał mnie zdzirą.- powiedziałam cicho.
-Co?!- krzyknęła.
-Dan tylko błagam cię nie mów Louisowi. On chyba zabije Harrego jak się dowie.
-I dobrze. Jak on mógł ci coś takiego zrobić? Właściwie o co się pokłóciliście?
-Wczoraj podszedł do mnie chłopak, którego poznałam podczas nagrywania płyty. Pogadaliśmy trochę, a potem on zaproponował mi rolę w filmie. Kiedy sobie poszedł Harry stwierdził, że z nim flirtowałam.- powiedziałam, a po mojej twarzy znów zaczęły spływać słone łzy.
-Nie płacz proszę. Chodź ubieraj się idziemy.- powiedziała i pociągnęła mnie za rękę w stronę szafy.
-Niby gdzie?- spytałam.
-Do chłopaków. Martwią się.- powiedziała.
-A szczególnie jeden.- powiedziałam.
-Daj spokój. Wyjaśnicie sobie wszystko i będzie okej.- powiedziała.
-Ehh okej.- wzięłam ubrania i poszłam do łazienki.
Wykonałam wszystkie poranne czynności. Kiedy się malowałam mój brzuch dał o sobie znać. Nie chciałam znowu zachorować, więc najpierw poszłyśmy do hotelowego bufetu, gdzie zjadłyśmy śniadanie. Potem za namową Danielle poszłam do pokoju Louisa. Dan wróciła do siebie, a ja delikatnie zapukałam w drzwi do pokoju brata. Po chwili otworzyła mi jego dziewczyna.
-O mój Boże Demi! Tak się martwiłam.- powiedział i mnie przytuliła.- Wchodź.
-Dzięki.- powiedziałam i weszłam do środka.
Lou od razu się na mnie rzucił.
-Jezu Demi gdzie ty byłaś?!- powiedział i zrobił to samo co brunetka.
-Spokojnie. Przeniosłam się do innego pokoju.- powiedziałam.
-Boże tak się martwiłem, że coś się stało. Dlaczego nie odbierałaś telefonu?
-Przepraszam, byłam zmęczona.
-Powinnaś pogadać z Harrym.- powiedział Lou.
-Tak masz rację. Pójdę do niego.- powiedziałam.
Wyszłam z pokoju Lou i El i udałam się do pokoju mojego chłopaka. No bo przecież wciąż jesteśmy parą prawda? Zapukałam do drzwi. Po chwili otworzył mi Harry. Wyglądał strasznie. Był we wczorajszych ciuchach, jego zawsze idealnie ułożone loczki teraz sterczały na różne strony. W oczach miał łzy. Było mi go tak strasznie szkoda, chciałam się do niego przytulić, pocałować, ale potem przypomniałam sobie jak mnie potraktował. Postanowiłam jednak dać mu szansę się wytłumaczyć.
-Demi.- powiedział i mnie przytulił.- Tak się martwiłem! Przepraszam cię proszę wróć do mnie...- zaczął gadać jak najęty.
-Okej, okej. Stop. Po pierwsze przyszłam pogadać, a po drugie to nie zerwaliśmy, no chyba, że o czymś nie wiem.
-Nie, jasne, że nie. Demi tak strasznie cię przepraszam. Kocham cię najbardziej na świecie. Powiedziałem to bo byłem zły, ale nie na ciebie tylko na tego gościa co się do ciebie przystawiał. Byłem strasznie zazdrosny...- mówił, ale moją uwagę przykuło coś innego.
Jego ręce były całe pocięte.
-Harry co to jest?- spytałam wskazując na jego rany.
-To nic. Za każdym razem kiedy pomyślałem jak cierpisz robiłem sobie kreskę na ręce. Ale to nie ważne. Demi błagam cię, wróć da naszego pokoju. Zrobię wszystko co zechcesz tylko wróć.- powiedział i padł na kolana.
Było mi go tak strasznie szkoda. Bez słowa wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę starego pokoju. Na szczęście nie zdążyłam się wypakować. Wrzuciłam do torebki rzeczy, które były w łazience czyli jakieś kosmetyki. Szybko wybiegłam z pokoju i poszłam tam gdzie jest moje miejsce. Czyli przy Harrym. Delikatnie otworzyłam drzwi. Zobaczyłam, że Hazz siedzie na łóżku z podkulonymi nogami. Płakał. Zostawiłam walizkę przed drzwiami i wbiegłam do środka. Rzuciłam się na mojego chłopaka i z całej siły go przytuliłam.
-Demi? Co ty tu robisz?
-Mieszkam głuptasie.- powiedziałam i wpiłam się w jego usta.
Harry był zaskoczony, ale po chwili odwzajemnił pocałunek pogłębiając go.
-Nie jesteś na mnie zła?- spytał niepewnie.
-Nie, nie jestem. Może to ja trochę przesadziłam. Nie powinnam była tak reagować. Przecież nic takiego się nie stało.- powiedziałam.
-Stało się i to dużo. Demi ja jestem o ciebie strasznie zazdrosny. Boję się, że ktoś mi cię odbierze. Nie przeżyłbym tego. A już zwłaszcza gdyby to był Joe.- powiedział.
-A co ci takiego Joe zrobił?- spytałam ciekawa.
-Nie ważne. A teraz przestań wreszcie płakać. Nienawidzę kiedy się smucisz.- powiedział.
Spełniłam jego prośbę posłałam mu uśmiech. Po chwili Hazza wstał i podszedł do drzwi.
-Gdzie idziesz?- spytałam.
-Po twoją walizkę.- powiedział.
Harry wniósł moją walizkę do pokoju. Wyciągnęłam z niej bieliznę i udałam się w stronę łazienki.
-Idę się kąpać.- oznajmiłam.
-Idę z tobą!- powiedział Hazz i w ciągu sekundy znalazł się obok mnie.
Zaśmiałam się. Harry mnie przytulił. Właśnie zdałam sobie sprawę, że mam już wszystko. Przyjaciół, kochającego chłopaka, spełniam marzenia. Jestem szczęśliwa...
___________________________________________________________
Czeeść ;> co u was?
Z góry was przepraszam za ten rozdział. Kompletnie mi się ni podoba. ;/ Jakiś dziwny jest.
Przepraszam też, że tak długo musieliście czekać na rozdział, ale skończyły się ferie a ja mam dużo nauki. I teraz mam do was pytanie. Jakie chcecie zakończenie. Wesołe czy smutne? Chciałam założyć ankietę, ale i tak pewnie nikt by nie głosował.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!!
Pozdrawiam ;*
<3
Zakończenie chce wesołe bo przy smutnym bede ryczec ;* w ankiecie masz moj głos wiec zakładaj jak chcesz :) a teraz rozdział.. Po prostu booski *-* a mówiłam ze chce wiecej scen zazdrości ? To było cudowne <33 z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :D i zapraszam na nowego bloga ktorego prowadze z koleżanka: ran-potem-kochaj-mnie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCuuuudowny .! ♥
OdpowiedzUsuń